Geneza Kaflarni

Wiedza i talent – rzadkie połączenie "Z ceramiką jest trochę tak, jak z pudełkiem czekoladek, nigdy nie wiesz co jest w środku, dopóki nie otworzysz i nie zobaczysz. Dla tego momentu warto pracować w ceramice!"

Branża kominkowa z reguły kojarzy się, w pierwszej chwili, z informacjami technicznymi, normami i niewiele ma wspólnego ze sztuką. Nieco inaczej wygląda sprawa jeśli przejdziemy do designu urządzeń. Największe pole do popisu mamy jednak przy tematyce kafli. Tutaj wodze fantazji możemy puścić dowolnie i wybierać między niezliczoną ilością formatów, kolorów i zdobień. To właśnie wśród kafli odnalazła swoją pasję pani Lidia Pogonowska.
Ceramiką zajmuje się od 1980 roku. Pierwsze działania związane z kaflami, to praca w Ceramicznej Spółdzielni Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego "KAFEL", działającej od 1929 r. Był to okres kiedy pani Lidia podjęła pracę jako technolog. W tamtych latach nie było zbyt wielu kolorów kafli, dominowały głównie odcienie brązowe i zielone.
Pierwsza praca na poważnie zaczęła się dopiero od zlecenia, na odtworzenie pieca renesansowego na Zamku Królewskim w Warszawie. Były to prace polegające na dobraniu odpowiednich kolorów szkliw, jak najbardziej zbliżonych do oryginału. To przy tej współpracy pani Lidia dołączyła do pani Marity Benke-Gajda, tworząc zgrany duet, który przesądził o sukcesie przedsięwzięcia.

Pani Lidia wspomina: "był to okres bardzo intensywnej pracy, ponieważ termin był krótki, a pracy mnóstwo. Jednak to po tej realizacji, zaczęłam wprowadzać więcej kolorystyki do kaflarni. Od początku mojej obecności w firmie KAFEL współpracowałam z Maritą Benke-Gajda, która była wówczas kierownikiem artystycznym. Marita zajmowała się projektowaniem wzorów i zdobień".

Tak rozpoczęła się owocna współpraca, trwająca do dziś. Po udanej rekonstrukcji pieców pojawiły się nowe propozycje i wyzwania. Kolejną wielką pracą obu Pań była sala warzelnicza w Browarach Tyskich, gdzie rekonstruowano okładziny, tak aby utrzymać stary charakter tego wnętrza. Potem było również wykonanie kształtek szkliwionych i rozet ceramicznych do Kościoła Błogosławionej Bronisławy, na Kopcu Kościuszki w Krakowie. Kolejnym prestiżowym zleceniem było wykonanie ubytków płytek malowanych, w loggii Willi Decjusza. Praca była wykonana tak dobrze, że konserwatorzy nie byli w stanie odróżnić kopii od oryginału, a udało się ją zrealizować w ciągu zaledwie pół roku. Później był jeszcze Kaplica Św. Piotra i Pawła w Katowicach (kopuła, gzymsy, dobranie kolorystyki szkliw). Osiągnięcia te zostały docenione zdobyciem ogólnopolskiej nagrody "Dzwon Zygmunta", przyznawanej przez czasopismo "Renowacje".
Mimo tak spektakularnych sukcesów, po wielu latach działalności, Spółdzielnię rozwiązano. W 2003 r. powstaje niezależna kaflarnia, pod nazwą "Kafel-Art", będącą kontynuacją najlepszych tradycji KAFLA.
Pani Lidia nie żałuje wysiłku i nakładu pracy włożonego wówczas we wszystkie realizacje. Dziś zgadza się z panią Maritą, która stwierdza: "biorąc pod uwagę to co robiłyśmy podczas pracy w KAFLU, możemy stwierdzić, że zespół firmy Kafel-Art, jest najbardziej wyspecjalizowanym, jeżeli chodzi o kafle i odtworzenia kafla w Polsce, dysponujemy największym doświadczeniem w branży".

Rzeczywiście firma Kafel-Art wyróżnia się na tle pozostałych polskich firm swoim doświadczeniem i choć wiele modeli kafli pozostaje jedynie w katalogach albo we własnym archiwum, to praca ta nie idzie na marne. "Nie robimy tylko tego co musimy, nasze wzory są wyjątkowe, czasami warto zrobić więcej prób, żeby wyszło coś niepowtarzalnego. Dotyczy to zarówno kolorystyki, kształtów kafli jak i technik wykonywania zdobień. Dzięki temu możemy kształtować gusta odbiorców i tworzyć zarazem indywidualne, charakterystyczne dla nas, wzornictwo".
Cały zespół Kafel-Art uważa, że podstawą jest dialog pomiędzy materią a artystą. Jeżeli nie ma tego dialogu, to nie ma efektu. Uważają że: "dla materiału trzeba mieć szacunek. Nie można powiedzieć, że w ceramice to ja już mogę wszystko, bo efekty po wypaleniu czasami są zaskakujące. Czasem jest tak, że jak raz ją uformujemy i później zmienimy kształt, to po wypaleniu wraca do pierwotnej formy. Cząsteczka w ceramice ma pamięć kształtu, co jest potwierdzone technologicznie".

W działalności Kafel-Art największy nacisk kładzie się na jakość i oryginalność kafli, dlatego firma ciągle się rozwija. Wiadomo jednak, że tworzą ją przede wszystkim ludzie i to oni są w niej najważniejsi.
W 2004 r. projektantem w firmie została pani Jadwiga Gajda, artysta plastyk – córka pani Marity. Ponadto Pani Lidia ciągle współpracuje z panią Maritą i jej drugą córką Weroniką. Później do zespołu dołączyła jeszcze pani Beata Tomczak. Wszystkie wniosły nowe spojrzenie i świeże pomysły na kolejne niepowtarzalne kafle.

 

W chwili obecnej firma pani Lidii Pogonowskiej to zgrany zespół, nie bojący się nowych wyzwań i podejmujący się realizacji każdego, indywidualnego zamówienia. Ciągle również prowadzona jest, z dużym powodzeniem, działalność konserwatorska. Nie ma w tym nic niezwykłego, jeśli spojrzymy na pasję z jaką wszystkie panie oddają się swojej pracy, która stała się jednocześnie ich sposobem na życie.
Same o swojej pracy mówią: "można by powiedzieć, że jesteśmy uzależnione od ceramiki. Działa jak narkotyk, jeżeli dotkniesz pierwszy raz gliny i się zakochasz, to zostajesz. Gdyby nie pasja, trudno było by wytrzymać ze sobą. To dzięki niej chodzimy do naszej pracowni z przyjemnością.
Najważniejszy moment w ceramice jest, kiedy czeka się na otwarcie pieca. Czasami jest tak, że mamy cały piec wypełniony drogim zamówieniem kafli, dodatkowo dokładamy kilka kafli, na zasadzie eksperymentu. Wiemy już jak wyjdą kafle do pieca, bo generalnie jest to już sprawdzone. W tym momencie, z największą niecierpliwością czekamy na to, co stanie się z tymi kilkoma, które są w piecu na zasadzie eksperymentu kolorystycznego. Z ceramiką jest trochę tak jak z pudełkiem czekoladek, nigdy nie wiesz co jest w środku, dopóki nie otworzysz i nie zobaczysz. Dla tego momentu warto pracować w ceramice!"

– treść: Kominek
– zdjęcia: Świat Kominków